Jak poczuć życie, czyli wieczorny kurs autobusem

Podziel się:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

Piątek wieczór. Zamykam laptopa i przecieram zaczerwienione ze zmęczenia oczy. To był dobry tydzień. Udało się ustalić budżet do nowego projektu i zorganizować “zasób” w postaci jednego programisty Java. Jeszcze tylko zakupy na prezenty i za kilka chwil będę w domu. 

Zimno. Idę szybkim krokiem, lawirując pomiędzy płatkami śniegu. W Polsce to u nas nowość. Ostatnio zimy mamy na Wielkanoc, a Boże Narodzenie przypomina późną ciepłą jesień. Droga w górę Monciaka w Sopocie to codzienne wyzwanie. Decyzję o wyłożeniu tego najpopularniejszego w Polsce deptaka kamieniami zamiast płytami podjął na pewno jakiś mężczyzna. Na pewno było taniej. Męczę się więc na oblodzonych kamieniach w moich niebotycznie wysokich szpilkach. To prawdziwy Runmagedon. Czekają mnie jeszcze podwójne, nie – przepraszam – poczwórne schody, i już prawie będę na miejscu. Czyli w Pepco. 

Co ja tam miałam dokupić? 

Aha! Poduszki dla Anki i Elki. Głupio byłoby dać im w prezencie same poszewki. Nałożone na wypchane poduchy wyglądają dużo lepiej. A taki wkład w Pepco kosztuje 5 zł za sztukę. Geniusz konsumpcji. W sklepie, wiadomo, miliony różnych ciekawych rzeczy. Już wiem, że nie wyjdę stąd po 10 minutach jak planowałam. O, jaki ładny papier do pakowania prezentów. Może się przydać. Nie wiem, czy ten, który mam za łóżkiem wystarczy. A! No i jeszcze prezent dla Marty. Kurczę. Co można dać komuś, kogo się nie zna? Hmm… Kubek termiczny do kawy lub herbaty? To może być to! Oczywiście z białym niedźwiadkiem. Sama chciałabym taki dostać. Więc Marta na pewno też. 25 zł? Biorę! 

Zawsze byłam dobra na krótkie dystanse

Rzut oka na zegarek i wiem już, że tylko szybki bieg pozwoli mi zdążyć na autobus i nie czekać pół godziny na mrozie na następny. Tylko w moich super wysokich szpilkach nie jest to takie proste, jak mi się wydawało. Lecę.  Zdążam. Ładuję się do tego autobusu z całym dobytkiem, prawie potykając się o wejście. Bo przecież platformę obniża się tylko dla osób z niepełnosprawnościami i kobiet z wózkiem, a nie dla obładowanych laluni w butach na metrowych obcasach.

Chwila, w której to poczułam

Uff… Najważniejsze, że zdążyłam. Jeszcze tylko znajdę telefon w mojej przepastnej czarnej skórzanej torbie, w której brakuje jeszcze tylko maszyny do szycia. Wyciągam. Klikam. Odplam SkyCash i kasuję bilet. 5,4 zł normalny w jedną stronę. Nareszcie mogę odetchnąć. Wyglądam za okno. Czarność. Zimność. Siedzę w tym autobusie (na szczęście siedzę) i oglądam współtowarzyszy podróży. Szare twarze, zmęczone oczy, myśli o zbliżających się świętach. 

I ja. Z torbą na jednym ramieniu, z laptopem na kolanach, pod nogami siata wypchana poduchami i papierem do pakowania prezentów. Wyglądam z tymi zakupami jak przekupa na rynku. Jadę brudnym autobusem wdychając fetor współpasażerów, którzy w tym tygodniu – a czasem i w ogóle w życiu – nie mieli tyle szczęścia. W tej chwili nie czuję się jak absolwentka studiów prawniczych, radczyni prawna, wieloletni pracownik trójmiejskiej korporacji. 

W tej chwili czuję życie.

Autorka

Katarzyna Ploetzing

Tłumaczę rzeczy trudne na proste i łagodnie wprowadzam firmy do internetu. Jestem copywriterką, wdrożeniowcem, właścicielką firmy CATFLOW. Realizuję Twoje pomysły, tworzę koncepcje stron internetowych i piszę blog Kasia i Kawa. Napisz do mnie: catflow@katarzynaploetzing.pl i porozmawiajmy. 

Menu

Sklep korzysta z plików cookies w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w ustawieniach przeglądarki.